Ogłoszenie

Google+

#1 2014-12-15 19:08:25

 Dziki

Administrator

50196399
Zarejestrowany: 2014-11-28
Posty: 166
Punktów :   

The World of Skarlands

(Eh... jak zwykle, gdziekolwiek znajdę forum z opowiadaniami, to zawsze podaje to xD)

To miało nadejść w dniu nienawiści do magii przez ludzkość... ”
„Proroctwa zapowiadają o dniu, gdzie przyjdzie Koniec...
...otóż tego dnia mają zniknąć Elfy i Krasnoludy, i Smoki, i Trolle, i wszelkie istoty władające magią lub posiadające jej cząstkę...
...A na świecie mieli pozostać tylko Ludzie...



Księga Życia i Śmierci; Ogrom Tytanów, część 1. rozdział 2.
Samanthel Inderfuhl






Rozdział 1. Powrót Tytanów
~ Szykujcie się! Oto zbliża się dzień naszego Upadku!! Naszej Zguby ~ Przemówił starszy człowiek w szarych szatach, na jednych z wielkich ulic miasta Jakrów. Położonych w Skotlańskich Górach, niedaleko wybrzeży Hei. ~ Zbliża się dzień, w którym zło dotrze do tego miasta. Za niebaw...ee..ee??? ~ Nagle poczuł kłujący ból w plecach. Niepewnie się odwrócił. Zobaczył stojącego żołnierza, odzianego w kolczugę, pikę, hełm, oraz tarczę z widniejącym herbem miasta. Staruszek wiedział o co chodzi. Od razu zszedł ze skrzynki i zwrócił się twarzą do żołnierza. Żołnierz się uśmiechnął. ~Ile razy mam ci mówić, żebyś nie robił tu żadnych przedstawień? Jóź zmykaj mi stąd, wracaj do domu. Nie potrzeba nam tu głupich rzeczy o jakimś źle. Wojny się już skończyły. Nic nam nie zagraża. Więc staruszku, przestań o tych dyrdymałach gadać! No co tak stoisz?! No... już wynocha!. ~ Staruszek niechętnie posłuchał się żołnierza. Nie zamierzał się z nim patyczkować, więc poszedł w swoja stronę. Żołnierz zaś usiadł wygodnie na skrzynce i zaczął się przyglądać miejskiemu zgiełkowi. Tłum był wielki. Dziewczynki bawiły się w damy dworów, a chłopcy w rycerskich bohaterów. Mieszkańcy miasta handlują zaś z kupcami, rzemieślnikami, przemytnikami i z wartownikami. Grajkowie grają na swoich instrumentach. Niektóre panie wyszły poprzebierane w kolorowe, schludne kiecki. Dziś jest święto Barhudy...


Rozdział 1



„Powstaną tytani, powstaną bohaterowie, będzie śmierć i cierpienie”


Księga Życia i Śmierci; Ogrom Tytanów, część 1. rozdział 2.


Samanthel Inderfuhl



Leuis Samagie (czyt. Luis Samadzi) jest jednym z wartowników strzegących mostu na rzece Farlon,  niedaleko granicy między Jakrowem a Tarzynem. Ten kamienny most jest długi na 68 łokci i szeroki na 25 łokci. Po obu stronach stały dwie wieże, wysokie na 25 łokci. Ten most był strzeżony przez batalion* żołnierzy z Jakrowa. Zbliżała się noc i godzina warty Leuisa. Mężczyzna ten był średniego wzrostu. Miał czarne włosy, ciemnobrązowe oczy, niewielki nos. Odziany jest jak każdy inny żołnierz Jakrowa. Hełm garnczkowy, metalowe naramienniki i nagolenniki, buty płytowe i skórzane spodnie. Przy pasie miał miecz i dwa małe nożyki. Posiadał też kolczugę z płachtą przedstawiającą herb miasta. Na tym herbie była czarna krowa z czterema liśćmi. Każdy z nich pokazywał inny skrawek terenu należącego do tego miasta. Północny liść przedstawia góry Skotlańskie, zachodni wybrzeża Hei. Południowy - niziny Fugroya, a wschodni przedstawia rzekę Farlon i niziny Bor. Dwóch wartowników, Edwir i Morph, przeszli przez korytarz wiodący do pokoju Leuisa. Jak doszli, zapukali i otworzyli. Zastali go śpiącego, więc razem głośnym rykiem zawołali: Wstawać!! Do roboty leniuchu!! Twoja warta jest! Wstawać, bo piwa nie dostaniesz!! ~ Leuis obudziwszy się, ogarnął rynsztunek i wyszedł na zewnątrz. Padał deszcz. Wiał zimny wiatr. Leuis spojrzał na plac. Jeden z żołnierzy pisał dziennik. Po prawej stronie siedział jakiś gruby pan, pewnie jeden z podróżujących karczmarzy. Dwóch wartowników stało przy magazynie, w którym przechowywano skonfiskowane rzeczy. Czterech poszło w stronę wieży, która jest skierowana do Jakrowa. Edwir i Morph poszli zaś do Belhoda, rzeźnika zaopatrującego obecny batalion w jedzenie. Luis skierował wzrok do wieży skierowanej do Tarzyńskich terenów. Przeszedł koło pisarza, wartowników magazynu i posterunku dowódcy. Jego obecnie nie było, gdyż dostał informacje, że jego babka zmarła na zawał. Weteran doszedł do wieży. Wieża była wysoka na 25 łokci. Wszedł na wieżę, przy okazji dopatrując się różnych szczegółów na „widoku”, na które będzie jeszcze doglądał przez najbliższe 4 godziny. Leuis doszedł do miejsca jego posterunku, pracy. A na jego ulubionym krześle siedział jakiś młodzieniec, który nie zwrócił na niego uwagi. Ba, nawet wcale się nie odwrócił. Był skupiony na czymś, i to bardzo skupiony. Leuis postanowił, że go wystraszy. Gdy to już zrobił, chłopiec wyskoczył z krzesła. Z przerażonym wzrokiem spojrzał na weterana.


- Aaaaaa...!!! Niech pan tak nie straszy!! Oszalał pan, mam na zawał umrzeć?!! - wyjąkał.
- Hahaha, nie bój się tak. Powiedz mi, co ci tak przykuło uwagę?                                             
- Uwagę? No... tamten krzak - chłopiec wskazał na drogę, na dziwny krzak.                       
- No dobra... A co w tym krzaku jest takiego, że przykuło twoją uwagę?                                 
- Nooo... on się porusza.                                                                                                                     
- Hmm. Każdy krzak się porusza, zwłaszcza gdy zawieje wiatr - weteran się uśmiechnął.     
- Co? Nie.. on się porusza, zmienia swoje położenie.                                                                 
- Tak? Hmm, dobra, to ty sobie poodpoczywaj a ja poobserwuję krzak. Dobrze?                 
- Hmm... No dobrze.

Chłopiec zabrał swoje rzeczy i zszedł na dół. Leuis zaś usiadł wygodnie na swoim krześle i zaczął obserwować otaczający go świat. Za jego plecami mieścił się cały batalion ludzi. Po prawej i po lewej znajdowały się różnej wielkości wzgórza. Na przodzie była droga, a na drodze był krzak. Chłopiec uważa, że zmienia swoje położenie, więc postanowił go poobserwować. Minęła godzina. Nic, krzak nawet nie drgnął, mimo silnego wiatru. Leuis postanowił zmienić cel obserwacji. Skierował wzrok na wzgórza po prawej stronie widoku. Lubił tam patrzeć na króliki, które się tam gestykulują w pełni księżyca. Przypominało to dawne czasy, gdy bawił się że swoją żoną. Teraz to tylko wspomnienia. Radosne, bo na jej oczach zabił jej kochanka. Minęła godzina, króliki zniknęły. Spojrzał wtem, na drogę by zobaczyć co robi krzak. Ani śladu krzaka. Gdzie jest ten krzak? - pomyślał. Wstał i zaczął się rozglądać na wszystkie strony. Nagle usłyszał szelest. Krzak jest pod bramą. Leuis szybkim pędem zszedł na dół. Po drodze zabrał łuk i strzały. Gdy doszedł do bramy, napiął łuk i przygotował strzałę. Wycelował. Zamierza już oddać strzał, gdy nagle słyszy chrapliwy głos, przypominający starą teściową.

- Nieeee!! Proszę, nie, nie szczelaj, nie... proszę, nie szczelaj!!
- Pokaż się, Stworze - zawołał weteran, nadal trzymając napięty łuk.

Stwór posłuchał się i wyszedł ze swojej kryjówki. Był niski, bardzo niski. Sięgał tylko do kolan żołnierza. Miał ogromny, płaski nos, i zielone, żabie oczka. Był stosunkowo gruby. Na sobie miał gruby, skórzany płaszcz oraz kilkadziesiąt sakiewek. Widać było też jego spróchniałe zęby...


*batalion – liczył ok. 40 żołnierzy, w przypadkach wojny, nawet 60.


Galaktyka, you'll love it!
www.galactica.pun.pl - Mój autorski forum o Galaktyce Zapraszam

Offline

 

#2 2014-12-22 16:56:47

 Dziki

Administrator

50196399
Zarejestrowany: 2014-11-28
Posty: 166
Punktów :   

Re: The World of Skarlands

- Cóż to za pokraka? - zastanowił się Weteran. Nie przypominało to żadnego z napotkanych mu istot, przy których miał okazję skrócić życie. - Kim jesteś? - zapytał w końcu. Mała istotka zaczęła się drapać po głowę, po czym polizała sobie wargi.
– Jam jest Fughiue Xnabz, Gnom z Bąnz - odpowiedziało. Leuis dałby uciąć sobie głowę, że Gnomy wyginęły już w Czwartej Erze i tego czegoś nie powinno tu być. Obejrzał stwora od stóp po głów. Te sakiewki przylegające do każdego pasa nie wróżyły zbyt dobrze. Gnomy były znane ze swoich małych wynalazków i sprytnych rączek, choć trudno uwierzyć, by takie cielsko mogło kogoś okraść bez wydawania zbędnych odgłosów, zwłaszcza z tymi wszystkimi pełnymi sakwami. Chyba, że są sprytniejsze niż by się wydawało. Gnom co chwilę przeskakiwał z nogi na nogę, wyciągał niewielką tkaninę i wydmuchiwał nos. Potem znowu skacze. Najwyraźniej było mu zimno.
- Dokąd się tak skradasz? - zapytał Weteran, wskazując mu przy okazji jedną z ławek, znajdujących się obok ogniska. Gnom szybko usiadł na ławkę. Leuis zaś dał wytyczne wartownikom, by zamknęli bramę oraz żeby go ktoś zastąpił. Usiadł naprzeciw gnoma. Stworek wyciągnął ręce ku ogniu, po czym spojrzał na siedzącego naprzeciw żołnierza.
- Dokąd się skradam? Ja nie skradam, ja wędruje. Do miast i wsi. - wycharczał do żołnierza, po czym zapytał – Do Jakrowa daleko?
- Nie.. niecałe 60 mil na zachód od Mostu. - odparł Weteran.
- O! Kurewa! Aż 60? Kurna, to nie na moje klocze! Kiedy najbliższy wóz będzie tam jechał?
- Hm... chyba jutro...
- To świetnie, świetnie! Klocze uratowane! - wtrącił uradowany gnom.
Zaczął grzebać w swoich sakwach. Weteran wstał i rozprostował sobie kości, po czym ruszył ku schodom na górę wieży i powrócił do swojej części zadania.

***


   Ranek był ciepły i przyjemny. Słońce górowało nad mostem. Wartownik skapnął się, że usnął na swojej warcie. Bo ogarnięciu swych ociężałych powiek, obejrzał się dookoła. Koło niego stał młodszy wartownik. Ten od razu wskazał palcem Leuisowi na drogę wiodącą ku wzgórzom. Stało tam kilkanaście namiotów i kilka ludzkich sylwetek. Z ledwie widocznych włóczni widać zielone chorągwie. ~Odział z Tarzyna~ pomyślał weteran. Znad wzgórz zaczął wychodzić jakiś kolejny oddział z tymi samymi chorągwiami. Weteran wyszedł z wieży, dopytując się o generała. Wszelkie odpowiedzi wskazywały, że jeszcze nie wrócił. Kilkoro ludzi poszło na mury, by obserwować wrogie jednostki. Leuis przeszedł wzdłuż mostu do sąsiedniej wieży. Raz po raz omijał grupy żołnierzy. Druga strona mostu nie różniła się od poprzedniej, poza jedynym wyjątkiem. Jest tu stajnia, a w środku koń Leuisa. Szybko wsadził siodło na grzbiet, przypiął lejce i zaprowadził konia pod bramę. Wartownicy otworzyli mu bramę. Po przejściu kilka metrów, wsiadł na konia i ruszył wzdłuż traktu do odległego miasta. Wzdłuż traktu pełno było zielonych łąk, a w nich pełno pachnących kwiatów. Niewielkie głazy przypominały, że za bardzo dawnych czasów był tu tylko lód i śnieg, który przyniósł je z odległych gór. Obok tych głazów rosną zwykle giętkie, wijące się niczym wąż drzewa, będące domem dla przepięknie śpiewających ptaków. Droga była po części kamienista i po części polna. Po przejściu paru mil zauważył przepełniony wóz kupiecki. Na jego końcu siedziała mała, grubaśna istotka. Gnom z Bąnz. Weteran zaczął się zastanawiać, gdzie owo leży to Bąnz. Zirytowany tym, postanowił nieco z nim o tym porozmawiać. Truchtem dogonił wóz kupiecki. Gnom na jego widok się ucieszył.
- Oooo!! Witaaj, człowieczku. Miałeś rację, daleka droga, a-a ten kupiec niezbyt gatatliwy, jakby ktoś ściął mu język.
- Heh, witaj gnomie. - Przywitał się, po czym spojrzał na kupca -  Nie przejmuj się, pewnie nie chce z tobą gadać.
- Ale jak ja chce z nim handla zrobić – odparł zasmucony gnom.
- Nie przejmuj się, w mieście jest dużo kupców. Na pewno ktoś coś od ciebie kupi. Powiedz, gdzie leży ten Bąnz. To jakaś wioska?
- Nie, nie wiocha. To gnomskie miasto. Znajduje się jakieś kilkadziesiąt mil na wschód od Storngrodu, pod wielkim Kulkuz.
- Czym jest Kulkuz? - zapytał zaciekawiony już Weteran.
- Kulkuz to ruiny jakiegoś miasta, pełno w nich różnych skarbów. Na przykład jednych z nich jest ten nóż. O, spójrz, ładny, prawda? - Gnom podał nóż Leuis'owi. Nóż był zakrzywiony, oznaczony był jakimiś manuskryptami, a rękojeść wykonana z jakiegoś lekkiego drewna. Weteran obejrzał znalezisko, po czym oddał bez słowa. - Ilu was zostało? - zapytał.
- Rhm? Ja, Babcia Huk, Dziadziun, Kulyx, Buom, Ronosz, Fokon, Welv, Nikun. Mamucka, Tatuczka, Ciocka, Wujan, Vonik, Zeol, Opnet i Stary Qom. Ehm.. 16. Tak 16 nas jest - odparł gnom.

I już dalej się nie odzywali. Po długiej dwudniowej podróży, dotarli do pierwszej wioski na Trakcie...


Galaktyka, you'll love it!
www.galactica.pun.pl - Mój autorski forum o Galaktyce Zapraszam

Offline

 
Zadaj pytanie on-line Google+

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.4gottenworld.pun.pl www.cosiedzialowczoraj.pun.pl www.mati999.pun.pl www.wayofshinobi.pun.pl www.antybarca.pun.pl