Dzień 1
Byłem w podróży do zamku króla Nurtuza, aby zdać raport z mojej długiej misji, jaką była obserwacja obozowiska goblinów. Został mi do przebycia gęsty las, który ciągnie się do zamku. Jeden za drugim szedł. Było bardzo cicho. Nigdy nie słyszałem takiej ciszy. Nagle jakiś wrzask nastąpił, a potem ucichł. Obejrzeliśmy się do tyłu i nie było śladu po dwóch żołnierzach, Davu i Heiresa. Nie mogąc sobie pozwolić na stanie w miejscu, od razu szybko ruszyliśmy. Biegliśmy, ja wraz z Kurbuzem i Serbesem, przez siebie aż do wyjścia. Gdy byliśmy już tylko na zewnątrz lasu, ja i Kurbuz tylko przeżyliśmy. Od razu skierowaliśmy się do zamku. Gdy weszliśmy do budynku, gdzie przesiadywał król, od razu poprosił mnie o zdanie raportu z wyprawy. Ja powiedziałem jedynie, że szykują się do inwazji. Król podziękował mi za to i dał mi następną misję. Dał, abym wybrał się do lasu Jabuter-Kolter'voga wraz z oddziałem 1000 żołnierzy, aby powstrzymać i zaatakować obóz, w którym przesiadują gobliny.
Offline
Dzień 2
Wyruszyliśmy do obozowiska goblinów wraz z 1000 ludźmi. Szliśmy podzieleni na 2 oddziały po 500 ludzi. Jedni ochraniali tyły, a drudzy przód chronili. Było spokojnie. Pod wieczór kazałem rozbić obóz aby przeczekać noc i rankiem wyjść dalej w drogę. Wskazałem osoby jako strażników, aby pilnowali obozu. Gdy się kładłem do snu, jeden z strażników zawołał mnie aby coś zobaczyć. Ubrałem się i poszedłem za nim. Zaprowadził mnie na skarpę i to co zauważyłem zszokowało mnie. Widziałem oddziały zmierzające do obozu goblinów. Było tam z tysiąc jednostek orków. Wtedy pomyślałem że nie damy rady. Wtedy poprosiłem wszystkich ludzi aby wstali. Wszyscy wstali. I poszliśmy dalszą drogą. Wtedy jeden z żołnierzy stojących wtedy na straży nocnej zapytał się mnie - Co zrobimy teraz. Mamy o wiele słabszy oddział. Nie damy radę przeciwko takiemu zagrożeniu. Co zrobisz? -. Wtedy zamyśliłem się i pomyślałem o elfach. Może oni nam pomogą. Rozbiliśmy obóz ponownie i wszyscy poszliśmy spać. Dałem kolejnych na straż nocną. I zdecydowałem że zwrócę się po pomoc do elfów.
Offline
Dzień 3
Wstałem pierwszy i od razu podszedłem do straży żeby zdali relację mi. Powiedzieli mi że nic podejrzanego nie zauważyli. Więc poprosiłem aby zostali tutaj a ja pójdę sam do głębi lasu Jabuter-Kolter'voga. Wziąłem miecz i poszedłem w las. Ciężko było przez te zarośla przejść. Więc wyciągnąłem miecz swój i zacząłem ścinać rośliny aby można było przejść. podczas gdy szedłem przez las usłyszałem jakiś dźwięk. Odwróciłem się, ale nikogo tam nie było. Więc szedłem dalej przez las. Z oddali zauważyłem jakieś obozowisko więc szedłem kierunku obozowiska. Gdy byłem blisko usłyszałem gwizd i zauważyłem strzałę która utkwiła w drzewie. I nagle za mną pojawiło się 5 elfów i wzięli mnie jako więźnia. Zaprowadzili mnie do więzienia.
Offline
Dzień 4
Rankiem do więzienia przybył kapitan obozowiska elfów i się mnie spytał co ja tu robię a ja mu odpowiedziałem spokojnie że szukałem ich, aby prosić o pomoc w najechaniu i zniszczeniu obozowiska goblinów i orków którzy chcą najechać na ten las i krainę. Więc prosiłem ich o pomoc ale nie mogli pomóc. Więc poprosiłem aby kapitan poszedł ze mną na miejsce z którego bardzo dobrze widać obozowisko. Zgodził się. Podarował mi konia i pojechaliśmy na to miejsce wyznaczone przeze mnie. Wtedy zobaczył to na własne oczy ale już nie było tam tysiąca jednostek ale z milion. Wtedy zrozumiałem że nie wygramy tej wojny. Poprosiłem aby zebrał wszystkich elfów i poszedł z nimi do zamku Mello'rea aby pokonać goblinów i orków. Ale nie zgodził się on. Powiedział mi że się nie zgodzi przez to że "my" ludzie zaatakowaliśmy ich gdy żyliśmy w pokoju. I spytałem się którędy do wyjścia z lasu. Wskazał mi drogę i poszedłem na piechotę do mojego oddziału. Gdy doszedłem do mojego oddziału powiedziałem im krótko. Zawracamy.
Offline